| |
| wysokość: 60-100 cm, pora kwitnienia: V-VIII |
|
| | |
|
|
Nie masz jeszcze konta? Możesz sobie założyć. Jako zarejestrowany użytkownik będziesz miał kilka przywilejów. Między innymi dokładny opis i większe zdjęcia rośliny. |
|
Komentarze | 17.09.2007 o godz. 14:49 Bejotka pisał(a): | Najgorszemu wrogowi nie życzyłabym podagrycznika. Walczę z nim od 8 lat a wcześniej -dziesiąt lat walczyli moi dziadkowie. Gorsze od perzu i wszystkich chwastów razem wziętych. Ponieważ (jak w opisie) odrośnie nawet z maluśkiego kawałka kłącza ponoć jedynym sposobem (poza chemią) jest przesianie całej ziemi przez sita (!!!). Więc rwę, rwę, rwę.... a mu w to graj, bo się rozmnaża, rozmnaża, rozmnaża..... Koszmar! | | 13.10.2007 o godz. 17:49 Walentyna pisał(a): | Mam podobny problem, kupiłam w sklepie jakąś truciznę przeznaczoną na pola (dla rolników), zrobiłam wielokrotnie wyższe stężenie roztworu niż zalecali i wytrułam- udało się! | | 13.10.2007 o godz. 19:24 gabis pisał(a): | Palę wyrwane kłącza, roundap pomaga na jeden sezon:( | | 13.10.2007 o godz. 21:04 Harryangel pisał(a): | Skuteczny może być jeszcze jeden sposób, ale dla wyjątkowo cierpliwych: przykrycie całego skupiska podagrycznika na jeden sezon czarną folią. Czego jak czego, ale długotrwałego braku światła żadne, nawet najbardziej żywotne zielsko nie zniesie. Wypróbowałem ten sposób na równie ekspansywnym paskudztwie, jakim jest skrzyp błotny (Equisetum palustre). Zarósł mi gęstym kobiercem cały brzeg stawu, kilka metrów. Nie do zniszczenia, bo raz: teren podmokły, dwa: kłącza ponad metr pod powierzchnią gruntu, trzy: słabo reaguje na herbicydy, których w dodatku w pobliżu zbiornika wodnego z rybami nie mogłem zastosować. Przez cały rok pokryty był czarną folią przyciśniętą na brzegach kamieniami. Po zdjęciu folii (jesienią) nie było pod nią nic - tylko goła ziemia. Skrzypu ani śladu. Z braku światła zamarł, zgnił i został skonsumowany przez dżdżownice. Do dziś, czyli przez ostatnie trzy lata, nie pojawił się ponownie. Przy tym stosując przykrywanie folią nie zatruwa się gleby jakimiś chemicznymi świństwami.
| | 14.10.2007 o godz. 7:49 gabis pisał(a): | Problem z pogarycznikiem jest taki, że włazi między "chciane" rośliny. Jak przykryć rabatę bylinową. Zresztą chęć przeżycia podgarycznika jest niebywała. Mam pewien fragment przykryty starym linoleum, wszędzie na obrzeżach pojawiają się liście na ogonkach nawet 20 cm:( | | 14.10.2007 o godz. 8:30 Harryangel pisał(a): | Jaki jest problem z podagrycznikiem to ja sam wiem aż za dobrze. Tak samo jak i ze skrzypem, mleczem i szczawiem polnym, perzem i trzcinnikiem leśnym. Przykrywanie miejsca, gdzie już coś rośnie, nie ma sensu, natomiast logiczne jest przykrycie wybranego miejsca i założenie na nim rabaty bylinowej dopiero po zaduszeniu podagrycznika (i innych trwałych chwastów przy okazji również). Co do rabaty polecić mógłbym właśnie usunięcie z niej bylin, posadzenie ich na rok w jakimś miejscu zastępczym albo w donicach po oczyszczeniu z chwastu i wyduszenie podagrycznika pod folią. Krzewy można ściśle otoczyć folią; nic im to nie zaszkodzi, a wyłażące między gałązkami liście podagrycznika można wtedy spokojnie potraktować chemią. Pięknie to może nie będzie wyglądać, ale moim skromnym zdaniem warto zapłacić taką cenę za perspektywę świętego spokoju przez resztę czasu. Ostatecznie dla celów estetycznych można folię przysypać korą lub ozdobnymi wiórkami i poustawiać na niej donice z roślinami czy kwietniki;) Istotne jest też to, żeby nie dać mu wyleźć poza obręb przykrycia, bo wtedy wyrastające liście będą odżywiać siedzące pod folią kłącza. I cała robota na nic. Na koniec: nie ja bynajmniej ten sposób wymyśliłem i pierwszy zastosowałem. Był on wielokrotnie opisywany w różnych czasopismach ogrodniczych, przede wszystkim w "Działkowcu".
| | 15.10.2007 o godz. 19:23 Bejotka pisał(a): | ... niech go gęś kopnie! | | 14.12.2008 o godz. 12:58 paprotka pisał(a): | I niech sczeźnie marnie on i pchły jego. Amen. | |
|
|
| |
|
|